poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Ventilators - na po świętach

Na dziś już, jako że po świętach energii brakuje, The Ventilators którym mocy nie brakuje :)

niedziela, 8 kwietnia 2012

Najdziwniejszym uczuciem jest świadomość tego, że jesteś. Naprawdę, istniejesz, wiem to. I to nie kolejna historia co się przydarza, bo kiedy Cię dotykam to nie czuję Ciebie, człowieka. Czuję przepływające atomy, składnik budulcowy Ciebie całej w obraz, niesamowicie pociągający, ale nie chodzi o cielesność. Mogłoby Cię nawet nie być, fizycznie bo istniejesz w mojej głowie. Ale istnieć musisz, być tutaj obok o takim samym imieniu i nazwisku, kształcie i koloru oczu. Mam świadomość tego, że rozumiesz, czujesz, jesteś i znamy się od deski do deski. Nie ma czasu, gdy jesteś, nie ma nic, jest obraz Ciebie, obraz mnie i porozumiewam się z Tobą w wymiarze którego nie jestem w stanie pojąć. Jesteś mną A, drugą literą mojego imienia.

wtorek, 3 kwietnia 2012

Poznań, część druga - ostatnia! :)

Uhhhh... słowem wstępu po raz kolejny... nie wiem czemu tak mam ale coraz trudniej skupić mi się na konkretnym temacie. A żeby już usiąść i coś napisać... tragedia, dziś jednak zaspałem na zajęcia bo Agata nie obudziła mnie w porę i zdecydowałem się w ogóle nie jechać. Dlatego piszę...

No więc to nieszczęsne rondo RATAJE, tak tak... już teraz wiem w czym tkwi haczyk :) Na czym to ja skończyłem? tramwaj rodem z linii 46 (dla niewiedzących, w moim mieście kursuje tramwaj o numerze 46 - jest to jedna z najdłuższych linii tramwajowych w europie). Oto on, identyczny.
Ale wracając... z dojazdówki, kierując się znakami drogowymi (swoją drogą, są one bardzo pomocne, zwłaszcza wtedy, kiedy jesteś gdzieś pierwszy raz i nie wiesz dokąd iść) idę w stronę bezpieczniejszego miejsca do stopowania (zobacz zdjęcie znaku).
Jest trochę niebezpiecznie więc przeskakuję za barierkę i zapadam się po kostki w grząskiej ziemi. Cykam artystyczna fotkę i zmierzam w stronę centrum mijając po drodze most Królowej Jadwigi. Jest naprawdę fantastycznie, pogoda motywuje do zwiedzania ale prawdziwa euforia pojawia się wtedy, kiedy widzę przepływającą pode mną Wartę. Widok z mostu jest niesamowity zwłaszcza kiedy urozmaicają go promienie słońca.

Zerkam na zegarek, jest parę minut przez dwunastą, piszę smsa do Kasi, że jestem już niedaleko i jeżeli będzie gotowa to możemy się spotkać. Droga może i długawa, ale Poznań robi tak świetne wrażenie architektoniczne, że nie sposób się nudzić. Mijam kościoły, tramwaje, katedry, kamienice. Im bardziej zagłębiam się w centrum, tym więcej pojawia się malowniczych budynków, które mają swój niepowtarzalny, typowo Poznański urok. Wąskie, malownicze uliczki prowadzące do Starego rynku aż proszą się o postawienie stopy. Wreszcie jestem, od frontu wita mnie wizytówka tego miasta, kolorowe kamienice starego rynku, dzisiaj wyjątkowo - w promieniach słońca - prezentują się lepiej niż na zdjęciach.

Przez chwilę, czuję się trochę jak w Londyńskim HydePark-u, wielu obcokrajowców, występy, przemówienia oraz wszechobecna muzyka. Siadam pod fontanną, niedaleko której znajduje się makieta starego rynku, na której informacje możemy przeczytać nawet w języku Breila (co widać na zdjęciu). Łączę się z Poznańskim internetem i zdaję krótką relacje na wykop.pl, facebook.com oraz piszę do Kamila, Kasi, mojej siostry i Agaty.

Kiedy już wszyscy Ci, którzy powinni wiedzieć, że wszystko jest w porządku zostali poinformowani, zamykam laptopa i staram się wyjść ze starego rynku celem konsumpcji taniego obiadu (na starym rynku nawet nie szukałem takowego bo wiem z czego takie rynki słyną). Idę na północ i moim oczom nale ukazuje się MacDonald, jest to niepowtarzalna szansa nie tylko na tani posiłek, ale co ważniejsze, toaletę. Radość nie trwa długo, kolejka jest pod samo wejście, toaleta płatna (na rachunek), szukam jeszcze szczęścia próbując wycyganić od kogoś paragon ale nikt nie chce mi go dać. Wychodzę z tego grajdołku z mieszanymi uczuciami, stoję pod makiem i zirytowany, z pełnym pęcherzem zastanawiam się co ja teraz pocznę. Bingo! na przeciwko macdonalda jest Teatr Polski, noooo... myślę, sami swoi, przecież mi nie odmówią. Przyspieszam kroku i za sekund pięć stoję pod wejściem do recepcji, jednak... znów klapa, Pani informuje mnie, że toaleta jest w Teatrze który jest teraz zamknięty a do swojej nie zamierza mnie wpuszczać. Nic to... nie poddaję się i informuję Panią kim jestem, skąd, czym się zajmuje i że naprawdę liczyłem że teatr - jako mój drugi dom - ugości mnie w każdym miejscu na świecie, poza tym, cholernie chce mi się szczać :)

Udało się, recepcjonistka pozwala skorzystać mi z toalety a nawet oprowadza po teatrze który ma ponad 130 lat! ("tylko nie cykaj pan zdjęć bo mnie z roboty wywalą"). Wracam... przez Plac Wolnośći (iście Łódź), mijam manifestację przeciwko paleniu Marzanny, mijam też dziwny obiekt w kształcie piłki, jak się potem dowiaduje jest tu budowana fontanna która na okres zimy została zabezpieczona właśnie takim nadmuchiwanym balonem. W drodze powrotnej na stary rynek, zjadam obiad w kebabie GRECE, za 13zł wielki talerz mięsa, frytek i warzyw. Chcę dostać się pod jakiś charakterystyczny punkt aby spokojnie móc umówić się z Kasią. Siadam wiec pod muzeum powstania wielkopolskiego gdzie spotykam trzy ichniejsze studentki z którymi nawet udaje mi sie nawiązać wspólny kontakt. Opowiadam im o podróży, moim mieście oraz nawet na ich gitarze gram parę starych piosenek, pokazując im chwyty :) Łączę sie z Kasią, która informuje mnie gdzie konkretnie mam iść (tak żebym mógł jeszcze co nie co zwiedzić).

Więc idę, mijam plakat z koncertu Plagiat199, który odbył się dzień wcześniej - gdybym wiedział, przyjechał bym. Odwiedzam Dom Aktora, Tow. Muzyczne, Henryka Wieniawskiego, Pieprz i Wanilię, Katedrę przy Teatrze Wielkim w której chce wejść na górę ale zostaje zauważony przez księdza która mi na to nie pozwala. Zwiedzam Teatr Wielki, z pozycji jego schodów oglądam tramwaje i ludzi oraz czekam na Kasie (cykając przy tym parę hipsterskich fotek: fotka 1 - fotka 2). Dostaje smsa od Kasi: "poznasz mnie po niebieskich rajstopach", no i jest, Kasia, pierwsze spotkanie po dość długiej znajomości internetowej. Kasia jest fantastyczna, od razu udaje nam sie znaleźć wspólne tematy, zresztą... widzę że mamy podobny światopogląd, zainteresowania i słuchamy tej samej muzyki. Dogadujemy się, Żurawina (ksywa Kasi:)) zaprasza mnie do Zoo które jest przenoszone i z racji tego, wstęp jest darmowy, ale nie ma już połowy zwierząt. Moja przewodniczka oprowadza mnie po tym malowniczym miejscu, odwiedzamy jej ulubione zwierzęta: Lemury, żółwie (gdzie ukradkiem udaje mi sie uchwycić nas w odbiciu szklanego okna), jak już mówiłem większosć klatek stoi pustych. Pomimo tego, udaje nam sie spotkać osła, rodem ze Shrek-a, kozy, owce, kucyka który jest bardzo niebezpieczny!.

Zbliża się godzina przyjazdu Kamila, więc Kasia pomaga mi kupić bilet tramwajowy (w biletomacie których w Łodzi nie mamy) i udajemy się na dworzec główny. Stojąc na dworcu z tabliczkami "MACIEJ", przechwytujemy wysiadającego Kamdz-a. Szczerze powiedziawszy wyobrażałem sobie go inaczej, ale cóż... informatyk. :D Po drodze, spotykamy @erbas i czekoladową (wow!). Jedziemy do centrum handlowego w którym znajduje się klub z kręglami. Siadamy przy stoliku i czekamy na resztę, przybywa Maciej i @Elfik32. Przełamując strach, witam Macieja słowami: "Cześć FANF" :)

Odbieramy kupony na darmowe napoje i gramy w kręgle (na fotce: kamdz, erbas, czekoladowa - w tle Maciej ; nie linczujcie mnie za tą fotke i tak za dużo nie widać). Robię zdjęcie prawej piersi Kasi (:D). Czekoladowa w kręgle króluje, @erbas też sobie nieźle radzi ale prawdziwym mistrzem jest Kasia. Razem z Kamilem okupujemy końcówkę stawki. Mi nawet udało się rzucić kulą w przeciwną stronę i cudem nie trafiłem w Kasie i Kamila ;)

Na koniec kręglowego spotkania, Maciej podpisuje autografy i sporą grupą udajemy się do Pubu PRL (niedaleko starego rynku). W miedzyczasie pojawia sie też @parachutes :) Fotka z klubu w którym popełniłem straszną gafę, mianowicie poprosiłem barmankę, żeby poleciła mi typowo Poznańskie piwo na co wszyscy w sali zamarli a Pani cicho poinformowała mnie, że powinienem kupić Lecha :D Nic to, kupiłem Fortunę (ciemne piwo, słodkie, dobre).

Rozmów nie było końca, ja sam, bawiłem się świetnie i poznałem naprawdę ciekawych i wartościowych młodych ludzi, miło rozmawiało się z Czekoladową oraz z @Elfik32 (dziekuje za unbana). Kiedy wszystkim już zaczął doskwierać głód, udalismy sie na kebab i po jego konsumpcji razem z Kasią i @parachutes wracamy w stronę dworca głównego (dziekuje bardzo za objęcie mnie opieką i pomoc w dotarciu). Żegnam sie z nowymi znajomymi i udaje na dworzec, ku mojemu zdziwieniu (pierwszy raz sie z tym spotykam) dworzec w godz 24 - 4 jest zamykany! Zdjęcie dworca nocą. Uratowała mnie zmiana czasu, na dworcu poznałem miłego kibica Lecha Poznań który sam przemówił do mnie: "Widać że jesteś za Lechem!" - "Wiem to po Twoich zielonych sznurówkach" :) Wsiadam do pociagu i wracam... rozładowuje mi się telefon i laptop wiec tracę kontakt ze światem, ale pomimo tego, Agata czeka na mnie na dworcu w Ozorkowie. Uf.... dziękuje Ci za to :)

Myślę, że na pewno zjawię się na kolejnej imprezie organizowanej przez wykop.pl
Dziekuje i pozdrawiam wszystkich użytkowników i ludzi którzy pomogli mi w Poznaniu (anonimowemu Tomkowi który pokierował mnie do kebabu GRECE, dziewczynom spod muzeum, ludziom którzy mnie podwozili i tym którzy pomogli dotrzeć na stary rynek, Kasi, Kamilowi, Parachutesowi, Administracji wykopu i wszystkim tym których tutaj nie wymieniłem.)

:)