wtorek, 28 lutego 2012

Wycieczka do zoo.

Wczoraj na wernisażu poświęconym twórczości Leonarda da Vinci spotkałem zebrę, nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ta była czarna w białe paski. Najpierw dywagowała o światłocieniach w malarstwie a później próbowała pożreć Mona Lisę. Zrobiła by to gdyby nie pewien osioł który opowiedział się za nieco innym podejściem do konsumpcji sztuki. Ja w tym czasie stałem przy wejściu z krępawym orangutanem, tłumacząc mu, że mam gdzieś ten pieprzony bilet. Orangutan jak to na zwierze pierwotne przystało, uznał, że słowo gdzieś oznacza otwór analny i za nic nie dało mu się przetłumaczyć, że gdyby dał mi dokończyć to powiedział bym "mam gdzieś w marynarce ten bilet".

1 komentarz: